|
P r z e d m a t u r a l n i e |
Po trzech ciężkich latach udało nam się w końcu przebrnąć przez
liceum. Nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że owe licealne lata
minęły jak jeden dzień, bo szczerze mówiąc ciągnęły się
niemiłosiernie. Kłamstwem byłoby również twierdzić
'pamiętam-wszystko-jakby-to-było-wczoraj', ponieważ, żeby przypomieć
sobie jakiekolwiek konkrety sprzed trzech lat, musiałam sięgnąć po
archeologiczne skamieniałości portalu internetowego nasza-klasa,
który wtedy przeżywał okres swojej świetności, i który
wszyscy namiętnie prowadzili.
Pierwsza liceum - kilka nowych przedmiotów,
kilkoro nowych nauczycieli i konieczność przyzwyczajenia się do faktu,
że teraz większość przerw spędzać będziemy przed klasami na drugim
piętrze szkoły, co w gimnazjum było rzadkością. Piękne czasy, w
których szkolny sklepik znajdował się w innym miejscu, a pączki
kosztowały złotówkę. Drugą klasę oczywiście nazwać można okresem
jeszcze piękniejszym, bo większość czasu teoretycznie przeznaczonego na
naukę spędzaliśmy na szczegółowym planowaniu osiemnastkowych
imprez, a pozostałą część na narzekaniu na obolałe po tradycyjnych
osiemnastu pasach nogi. Trzecia klasa, wbrew naszym, jak się okazało
naiwnym oczekiwaniom, nie przyniosła niestety mniejszej ilości zajęć
ani większej wyrozumiałości ze strony nauczycieli. I choć pewnie
przyjdzie nam jeszcze być wdzięcznym za wszystkie noce spędzone nad
zeszytami, chyba jedyny rodzaj wdzięczności, na jaki jesteśmy w stanie
zdobyć się na chwilę obecną wynika z faktu, że oceny są już wystawione
i możemy się nareszcie porządnie wyspać.
I wreszcie, zarówno w artykule, jak i
kalendarzu, doszliśmy do pojęcia, które do tej pory było mgliste
i abstrakcyjne, i chyba tylko niezwykle krótki okres czasu, jaki
nas od niego dzieli, uczynił je wreszcie bardziej realnym dla
trzecioklasistów, którzy z miesiąca na miesiąc powtarzali
sobie 'Mam jeszcze mnóstwo czasu na naukę!'. Zwieńczenie dzieła
całych trzech lat, które chyba niemal każdy z nas na swój
sposób ciężko przepracował - matura!
Matura, zwana egzaminem dojrzałości, choć biorąc pod
uwagę fakt, że jednym z najistotniejszych czynników decydujących
o jej zdaniu jest umiejętne trafienie w klucz odpowiedzi, niezwykle
trafne staje się powiedzenie "matura, w roli ścisłości, nijak ma się do
dojrzałości".
Przez znaczną część czasu mieliśmy nadzieję, że
okres dzielący nas od owego egzaminu nie upłynie zbyt szybko. Teraz
jednak większość po prostu chciałaby mieć to za sobą.
Ja na przykład marzę już tylko o ścięciu włosów i pójściu na kremówki.
Katrzyna Łoś
|
|
|