strona szkolna : ww.zso-szklarska.pl                                                                                                                                strona 4
strona poprzednia  <<     |   spis treści    |    strona następna >>

Cena bohatera . . .

    Który z panów nie wyobrażał sobie siebie, supermana, ratującego Fionę ze szpon okrutnego smoka ??!!!
A tak po prawdzie… Który z was odważyłby się stanąć w obronie koleżanki, siostry, a nawet obcej dziewczyny i stawić czoła nieznajomemu? Zapewne nie każdy, jednak Ci, którzy decydują się na tak odważny krok, powinni otrzymywać miano bohatera. Stając w czyjejś obronie, łatwo możemy się narazić, wkraczamy bowiem pomiędzy dwójkę ludzi, stajemy się stroną trzecią, która występuje przeciwko zaistniałej sytuacji. Ciężko sobie to może wyobrazić, ale za zwrócenie komuś uwagi można ładnie oberwać. Kilka dni w szpitalu, badania, konsultacje, kosztowne operacje…. I to wszystko w  najlepszym wypadku, bywa bowiem, że niektórzy nie mają tyle szczęścia i odchodzą ratując komuś innemu życie.
Szklarska nie jest miastem dużym, jednak w przeciągu ostatnich kilku miesięcy dwukrotnie mieliśmy okazję zobaczyć, jak daleko jest w  stanie posunąć się człowiek pełen agresji, któremu nie podoba się fakt, iż ktoś śmiał zwrócić mu uwagę. O pierwszej sytuacji, o której zapewne wszyscy wiecie, nie będę pisać, bo wcale nie jest to łatwe, a wręcz za trudne. Ostatnio jednak miejsce miało podobne zdarzenie, którego byłam świadkiem. Wasz kolega, ze szkolnego korytarza, stanął w obronie dziewczyny, swojej i naszej koleżanki. Niestety, znowu okazało się, że nie warto się odzywać. Jednak, czy to jest właściwe wyjście z sytuacji ? Nie wiadomo, jak zakończyłaby się sprawa, gdyby O.  się nie odezwał. Czy jego koleżance dano by spokój ? Fakt, faktem, że rzucono się na niego za niewinność. Jest chyba ostatnią osobą, którą ktokolwiek z nas podejrzewałby o jakiekolwiek bójki, a to właśnie on został poszkodowany. Szkoda tylko, że pan, który wymierzył cios, nie był na tyle odważny, aby pozostać do końca. Uciekł w ułamku sekundy. Jedno uderzenie, krew, pogotowie, policja. Okazuje się, że ceną bohaterstwa okazał się być złamany oczodół i problemy z okiem. Nasz kolega musiał przejść poważną operację, a konsekwencję w stosunku do sprawcy nadal nie zostały wyciągnięte. Najśmieszniejsze jest to, że ten, który jest poszkodowany, nie chce obciążać kosztami sprawcy, martwi się bowiem, że będzie to problem i tragedia dla jego rodziny. Szkoda tylko, że ten „bandyta” nie miał na uwadze krzywdy ludzkiej i zabrakło mu odrobiny samokontroli.
Osobiście, kilkakrotnie już zastanawiałam się, czy warto jest stawać w czyjejś obronie i  narażać własne zdrowie, życie. Nadal nie wiem, nie mam pojęcia, jak zachowałabym się w podobnej sytuacji. Zapewne nie pozwoliłabym, aby ktoś krzywdził moich znajomych, ale co z nieznajomymi ? Ciężko stwierdzić, po prostu nie wiem…

Aleksandra Kamyszek 
strona poprzednia  <<     |   spis treści    |    strona następna >>