S t o w a r z y s z e n i e

" P U C H    O S T U "



powrót >>

 

 

 

" P u c h    o s t u "

Niech słowo jak puch ostu leci...

Kochałem kwiaty, lalki, dzieci,

Marki i grzyby, wsie i miasta,

Gwiazdy, zwierzęta, nawet chwasty,

Kochałem książki zapylone,

Usta wilgotne, morza słone,

Bursztyny złote jak dziewczyny,

Dziewczyny złote jak bursztyny.

Kochałem żabie, głupie chóry,

I niewysokie, ciche góry.

Kochałem mury wpół zwalone,

Patyną wieków uskrzydlone.

Kochałem biednych, prostych. Stroje

Ludowe, piękne. Gdy przekroję

Serce jak rześki miąższ cytryny,

Znajdę kącików pęk wciąż inny.

A w każdym jakieś ukochanie,

Umiłowanie, zadumanie.

Nie tyle miodu w leśnym plastrze,

Ile me serce, wciąż bogatsze,

Ukochań pełnych słodkiej treści

W sobie ukrywa, w sobie mieści.

 

Kto mnie tak bardzo umiłował

I tyle sercu dał mojemu?

Żem nic nie strwonił, wszystko schował

Jak ziarno w łono czarnoziemu.

 

Kto mi pozwolił szperać, szukać,

Znajdować, tracić, znów zyskiwać ?

I czemu nie szła w las nauka,

I czemu kwitła co rok iwa ?

 

A jeślim czasem coś porzucił,

O czymś zapomniał, coś utracił,

Jak chętnie po to bym powrócił,

jak chętnie o to się wzbogacił !