"Gorąco polecam"
-
Maciej Dymarski - cykl
artykułów w LO-zetce
5
- m.in. literatura sensacyjna
Tak, niestety wakacje poza nami.
Polecałem lekturę wakacyjną, a sam nie przeczytałem przez okres
dwóch miesięcy zbyt wiele (dwie pozycje).
Co nie znaczy , że nie miałem kontaktu z książką. Przez moje ręce
wędrowały książki strumieniami, pakowałem dobytek naszej biblioteki do
tekturowych pudeł, żeby mogły bezpiecznie przeczekać do czasu
przyłączenia do biblioteki drugiego pomieszczenia ( teraz odbywają się
w nim lekcje angielskiego, ale kiedyś staną tu półki -
miejsce bardziej odpowiednie dla książek niż tekturowe pudła ).
Polecałem ostatnio Łysiaka i w ten sposób sam przeczytałem
po raz wtóry jego "Asfaltowy saloon".
Czyli ta rubryka ma jakieś osiągnięcia - namówiłem sam
siebie.
Drugą pozycją był pięcioksiąg Sapkowskiego o wiedźminie. Warto tę
pozycję mieć w bibliotece szkolnej , po zakupie od razu zagłębiłem się
w lekturze, aby na nowo przeżywać przygody wiedźmina i księżniczki
Ciri. Jeżeli ktoś jeszcze nie zna tych postaci, to gorąco zapraszam do
lektury, a miłośnicy literatury "fantasy" powinni sięgnąć po nią bez
zastanowienia. Będziemy wypożyczać po jednym tomie i od razu proszę o
delikatne traktowanie tych książek, bo klejone egzemplarze w miękkiej
okładce są tańsze (cha, cha, cha, tańsze ! ), ale niestety niezbyt
trwałe.
Mówiąc o tym, apeluję o szacunek dla wszystkich książek i
czasopism będących w naszej bibliotece. Nowe pozycje są kupowane z
Waszych składek na Radę Szkoły i oby służyły jak największej grupie
czytelników.
Bez względu na cenę książki zasługują na szacunek. Jest w nich zawarty
cały ogrom ludzkiej wyobraźni, przestrzenie różnych
światów, do których możemy wkraczać, nie ruszając
się z miejsca, nic nie da nam tylu wrażeń co czytana książka. Kto nie
zna tego dreszczu składania w pośpiechu liter, żeby poznać dalszy bieg
zdarzeń opisanych przez autora, ten ... , żadne porównanie
nie będzie tu zbyt dobre. Jedną z takich książek, którą się
czyta z zapartym tchem, jest " Pachnidło " Patricka Süskinda.
Obok pięcioksięgu Sapkowskiego to pozycja, którą
oprócz lektur zakupiliśmy w okresie wakacyjnym do naszej
biblioteki. Myślę, że jest tego warta i zgodnie z nagłówkiem
tej rubryki gorąco ją polecam. Nie będę zdradzał fabuły, powiem tylko,
że jest z posmakiem sensacyjnym. Przeczytałem ją już dość dawno temu i
nie pamiętam dokładnie wszystkich zdarzeń ,ale do dzisiaj czuję
atmosferę, którą buduje autor na jej stronach. Filmowe sceny
zjadania mózgu, które zagościły na ekranach
wakacyjnych kin, są w porównaniu z tą lekturą żałosne.
Jeszcze trochę i w kinach będą rzucać w widzów ciepłymi,
jeszcze parującymi wnętrznościami.
Obróciłem się do swojej półki z książkami i
zobaczyłem "Ciudad Trujillo" Andrzeja Wydrzyńskiego,
tak, oczywiście, w takim razie przeczytałem trzy pozycje (czyli
podliczając wszystko, daje to razem siedem woluminów - może
i nieźle ?) . Często mi się zdarza wracać do już raz przeczytanej
książki i tak było tym razem z Wydrzyńskim. Pamiętałem, że jest tam
zawarta wartka akcja i było to właśnie to, czego potrzebowałem na
wakacyjny wyjazd. Autor opisuje dyktaturę panującą w Dominikanie, ale
jest to książka raczej sensacyjna niż historyczna. Mamy więc piękne
kobiety, prywatnego detektywa, polityczne intrygi, porwania, dużo
akcji. Mimo że ma ponad czterysta stron czyta się ją błyskawicznie,
szczególnie siedząc w cieniu sosnowych drzew, słysząc plusk
fal pobliskiego jeziora i mając pod ręką butelkę zimnej pepsi-coli. (to
takie wakacyjne reminiscencje + reklama napoju bezalkoholowego).
Miałem już właściwie w tym miejscu skończony artykuł, ale ponieważ
byliśmy dzisiaj w kinie - powieść "Quo vadis" w wydaniu ekranowym - a
zawsze taka ekranizacja skłania mnie do refleksji, więc dopisuję te
kilka słów. Nikt mnie nie przekona - książka zawsze będzie
lepsza od filmu. Film spłyca akcję, omija niektóre wątki (te
mniej iskrzące i mało komercyjne ), narzuca nam gotowe obrazy. Ponieważ
jednak ogólnie mało czytamy, więc zgadzam się na zaklejanie
dziur w naszej kulturze gotowymi, kinowymi obrazami. Niestety, podczas
pobytu w kinie u niektórych osób te dziury w ich
kulturze wychodzą boleśnie na światło dzienne (a dokładniej na światło
przygaszonych kinkietów). Wystarczy spojrzeć między rzędy
krzeseł. Te braki aż krzyczą pustymi opakowaniami po chipsach
(przepraszam za niepolskie słowo), łupinami słonecznika czy pustymi
puszkami (nie wnikając po czym). No, ale cóż, nie
wymagajmy zbyt wiele, w końcu nie wszyscy muszą wiedzieć, jak należy
się zachować - w końcu to tylko kino. Przy okazji, jeszcze raz dziękuję
ekipie, która siedziała za mną i przez całą projekcję
komentowała akcję - gdyby nie oni, to połowy filmu bym nie zrozumiał.
Ale wracając do "Quo vadis", gorąco polecam inną książkę opisującą te
czasy - "Szata" Lloyda C.Douglasa (chodzi o szatę
Chrystusa) jest powieścią z gatunku tych, które się połyka
jednym tchem. [nasza półka w bibliotece - zachęcam ].
Maciej Dymarski
|
|