"Gorąco polecam"
-
Maciej Dymarski - cykl
artykułów w LO-zetce
13
- Jesienne spotkanie z poezją
Zapraszam dzisiaj do wyjątkowej
lektury, zostawmy z boku prozę, zajmijmy się poezją. W przedostatnim
numerze rozmawialiśmy o fraszkach , o wierszach, o ich autorze,
który stał się naszym patronem. Jak przystało na społeczność
znajdującą się pod takimi skrzydłami znajdowali się w niej i znajdują
twórcy. W listopadzie udało mi się zorganizować spotkanie z
niektórymi z nich - „Jesienne spotkanie z
poezją”. Przy pełzającym świetle świec i rozrzewniających
dźwiękach skrzypiec czytali w Klubie Młodzieżowym swoje wiersze młodzi
poeci. W tym gronie znalazły się nasze absolwentki oraz nasi obecni
uczniowie.Żadne słowa nie są w stanie oddać nastroju tego wieczoru, ale
chciałbym, aby łamy tego numeru gazetki szkolnej stały się do niego
pomostem. Drukujemy niektóre z wierszy - sięgnijcie do nich
w zimowe wieczory, nasiąkajcie poezją. Może niebawem sami
spróbujecie - wielu z Was już to robi, jak powiedział Rafał
rozpoczynając wieczór -„ ... gdyż każdy
wierszem własne przeżycia stwierdza.”
Maciej Dymarski
PS. Specjalne podziękowania dla Pauliny,
która znalazła czas, by zaczarować nas dźwiękami
„spod smyka”.
I czas na poezję z naszego jesiennego spotkania :
Joanna Tymoczko
*** Życie zaczyna się płaczem zaistnienia przeplata się łzami trwania i kończy się płaczem w czas umierania.
*** Nakleiłam znaczek na serce wysłałam je na tamten świat.
*** Złap Pana Boga za nogi a i to Ci nie pomoże być szczęśliwym.
CZAS Widziałam strach miał wielkie oczy, trząsł się jak liść, widziałam łzę roztrzaskaną o stół, widziałam serce rozdarte wpół lecz nie widziałam Ciebie, który byłeś przyczyną bo gdy przyszedłeś ten lęk już zginął strach zamknął oczy łza wyschła a serce się zrosło Poszedłeś ! Mój czas minął.
*** Kiedy pogrążam się we śnie widzę łzę albo krople rosy na płatkach kwiatów albo szare niebo Patrzę w sennik i co widzę ? Też smutek.
*** Rzucam słowa byle gdzie rozpalam ogień w moim sercu spalam me brudne myśli wylewam słone łzy zrywam zakazane marzenia nic mnie nie obchodzi ochrona środowiska.
*** Moje życie nie jest moje pożyczyłam je na chwilę od Pana Boga jutro mija termin zwrotu !
*** Rzucam słowa byle gdzie rozpalam ogień w moim sercu spalam me brudne myśli wylewam słone łzy zrywam zakazane marzenia nic mnie nie obchodzi ochrona środowiska *** Moje życie nie jest moje pożyczyłam je na chwilę od Pana Boga jutro mija termin zwrotu !
*** Rzucam słowa byle gdzie rozpalam ogień w moim sercu spalam me brudne myśli wylewam słone łzy zrywam zakazane marzenia nic mnie nie obchodzi ochrona środowiska.
*** Płacimy za nasze błędy cenę wyższą od naszych możliwości Rachunek nas zaskakuje Nie możemy wziąć kredytu Raty nie wchodzą w rachubę Pozostaje nam tylko powoli w cierpieniu ze łzami w oczach płacić do końca życia procentujący dług.
*** Stoi butelka coś w niej pływa to żale gorycz i niespełniona miłość z kamieniem u szyi które utopił jakiś ktoś
*** Czas leczy rany Czas łagodzi ból Czas wymazuje wspomnienia Czas mija oddalając nas od siebie Czas jest dziś moim wrogiem.
*** Deszcz kropelkami spływa po zamarzniętych skamieniałych zapomnianych pomnikach umarłych pod których płytami tętni samotność.
*** Życie śmierdzący, rozchlapany but im dłużej idziesz tym bardziej gniecie zostawia odciski rani. Jednak nie można go wyrzucić jak parę starych trampek Życie to nieustanne chodzenie w tym śmierdzącym bucie
*** Żebrzę aby dorobić proszę o datek na chorą córkę siedzę z kartonami na których jest życie wszyscy jesteśmy -żebrakami lecz unosimy się honorem udając normalnych.
*** Moje życie jest jak kostka Rubika której nie potrafię ułożyć z każdym ruchem mam nadzieję że może tym razem się uda i niestety za każdym razem coś nie pasuje
*** Zegar wybił moje życie a po godzinie nie dał mi szans na dalsze istnienie zegar wybił moją śmierć
*** Przyszedłeś jak sen znienacka oczarowałeś moją duszę rozbudziłeś zmysły uwolniłeś nadzieję. Odszedłeś jak sen bezszelestnie zabrałeś duszę i zmysły zapomniałeś tylko - zabrać nadzieję.
Rafał Sroka
TYLKO CZŁOWIEKIEM JESTEM Ogarnięty jestem obojętności mocą Wcale nie ochoczą Nie mogę z tym przerwać I żebym nie chciał z tym zerwać Jestem potwornie nieszczęśliwy Goryczy płacz mam żarliwy Słyszę coś o uśmiechu Przez smutek nie ma przecieku Nie mam gdzie uciec Byłbym kotem, umiałbym mruczeć A jam jest człowiek Przede mną krwawa łza z powiek.
PRAWDA ŚWIATŁA Świat cały jasny powinien być Za szarością się nie kryć Wszystkiemu Ona winna Prawda staje się inna Najlepsze światło nie robi cieni Ostre rysy sobie ceni Przed nim nic się nie skryje Każde oszustwo przeszyje Gdybyśmy światłem byli okryci Każdy szczerością się zasyci Twarze byłyby ładniejsze Czyny ludzkie pewniejsze
CENA MIŁOŚCI Gdybym dostawał za każdą myśl o ukochanej grosz z zerem byłbym miliarderem
MOJA DROGA Ciągle wracając Tą samą drogą Niepewnie stojąc Po drugiej stronie nogą Świecie jawy i snu Marzeń i rzeczywistości Pośród nijakiego stanu Nie pragnę litości Patrząc sam jak życie płynie Przez palce roztworzone Czując jak los ginie Serce i umysł bytem zranione Z głęboką wielką nadzieją Że rany się blizna zaleją
JA I MOJE MYŚLI Nie wszystko po mej myśli się składa Miłość, życie a gdzieś zdrada Chore układy tego świata Uciekające nic nie znaczące lata Mając wehikuł czasu, przygnębiam się Wiedząc, że nie mam gdzie się cofnąć Ze złością na mą karmę, zrywam się Jakby jakaś wiedźma chciała mnie zakląć Zaklęty płaczem, robię błędne koło Nie ma nic co dałoby radość Nie pamiętam kiedy było mi wesoło Skąd ta ze smutkiem zażyłość
POWRÓT Wreszcie wraca do mnie O złym nie wspomnę Uczucia, snucia, przeczucia Zgniliznę serce wyrzuca Czuję powietrze całą piersią Życie dla mnie rzeczą pierwszą Nie istnieje już depresja Ruchu każdego presja Jestem tu, nigdzie indziej O przygnębieniu myślę rzadziej Cieszy słońce, księżyc, gwiazdy Szczęśliwy jestem nawet w dzień twardy
GWIAZD OBSERWATOR Noc skrywa tajemnice Noc nie ma tajemnic Ukrywa wszelkie lica Wszędzie wielkie nic Znika ostrość, tylko cienie Czasem naprzód coś mknie To znów znika w ciemnej wodzie Miliona świateł ogrodzie Gdzieś lęki, ciche jęki W złotych liściach, złote żary Gdzieś na ziemi się skrywały Wokół spokój.
GŁOŚNA CISZA Mówię do siebie Nie czuję tego Myślałem nie kocham Ciebie Jednak nie zapomniałem serca Twego Pada na mnie deszcz Ale, to nie istnieje Mówię sobie - wrzeszcz I znowu mnie to grzeje Nasuwa się myśl - dlaczego ? Może przez nieprzyzwoitość Uszy nie słyszą krzyku niemego Dusza woła - litość Jasność mi zmętniała Ciemność straciła mrok Miara się przebrała Robiąc raz do przodu, raz do tyłu krok
NATCHNIENIE Chęć stworzenia wspaniałego Jest silniejsza od ducha mego Coś co by mnie ruszyło I na zawsze w sercu utkwiło Umysł przelewa setki pomysłów Na sekundę aż brak mi słów Nie jestem w stanie opanować Wierszem zmysły całować Kiedy opadnie euforia Nowa jest już historia Nie mam nawet czasu By poskładać myśli z chaosu Wena do muru przypiera I po chwili oddech zabiera W końcu rozpiera duma Znowu w otchłani zaduma
WSPOMNIENIE O NIMFIE NA M. Jest jedna osoba O której nie zapomnę Nie odbierze Jej mi nawet żałoba Ciało i twarz wymowne I chociaż wzgardzi nie raz mną Nie wtuli się nigdy już w mą pierś Moje usta i oczy nie zapomną Przez Nią ze złości zdołałem Z siebie wyleźć Ale Ona była pierwsza Kiedyś na pewno najlepsza Nie liczą się inne kobiety Jej dusza i moja niestety Nie mogą znaleźć wspólnego języka A mnie tylko przenika Jak człowiek potrafi się zmienić Tych dawnych, wspaniałych słów Do końca dni nie wymienić
LABIRYNT NA M. Człowiek ślepy Gdy miłości brak Gdzie podążać ma ? Może jakiś znak ? Czasem przy nas jest Lecz nie taka ma być Oszukuje Nie można na nią liczyć Czy warto, żeby serce Było dla Niej O przyszłości z Nią marzyło Może o to w tym chodzi Właśnie wtedy gdy umysł zawodzi Kiedyś będzie lepiej Złączą się dusze moja i Jej.
Katarzyna Warawko
*** Znalazłam życie ! Gdzie? Na śmietniku ! Samotne pozostawione losowi skopane przez rzeczywistość oplute przez chamstwo ograbione przez chciwość oszukane przez miłość wygłodzone nic nie mówiło biernie czekało na koniec czego?! Tego co kiedyś nazwano życiem niegodnym życia
*** Dookoła mrok strach ogarnia serce pragnące miłości wiara opuszcza duszę pragnącą ukojenia nadzieja odpływa w dal na statku nicości Twoja dłoń w niej światło małe, niepozorne, kruche jak chwila szczęścia ma moc powrotu do życia
*** Dali mi życie nieplanowane moje własne strach jak to możliwe że ja to ja z was obojga tak zupełnie wam obca.
*** W mej duszy na złocistych liściach jesień gra melodię spokoju barwami życia maluje pejzaże szczęścia pod nogami tysiące myśli porzuconych przez drzewa kolorowa pani śpiewa dla mnie symfonię wiary i nadziei na przyjście wiosny.
JEMU Całą moją duszą oddaję mu siebie na łożu za złocistych liści zerwanych z sukni jesieni bez strachu obnażam się do różowości mego ciała jego dłonie odkrywają mnie odgradzają od wszelkich obaw
*** Chłód wieczoru przenika serce drzewa gubią liście jak ludzie marzenia szarość dnia szarość życia stoję sama dookoła nicość.
*** Czasami przychodzi nagle nie pozostawia wyboru pozostawia pustkę i żal nie padło do widzenia czasami męczy długo jak ostatni oprawca zadaje wymyślne cierpienia sprawia że błagamy ją o przyjście zawsze zostajemy sami czekając z utęsknieniem aby razem spotkać się po drugiej stronie życia.
*** U nasady schodów naszego życia przyciągasz mnie podajesz mi rękę wieczności odgadujesz myśli gasisz pragnienia rozumiesz bolączki moje twoje duszy tego co odeszło i tworzy nas.
*** Było coś kolorowego świeżego napełniającego radością budowało mosty nad przepaściami życia teraz została pustka Było coś ...
*** Iskra zajęło się drewno życia wybuchł wieczny płomień zostały zgliszcza tego co było życiem
*** U twych stóp na parterze z gwieździstego nieba złożyłam moją niewinność przyozdobioną owocami z zakazanego drzewa skosztuj jej!
*** Wiosną umarł ogród skrzynia przyjęła sen nasion nocą próbują obudzić wspomnienia ja uciekam obojętność zabija.
Sylwia Grodzka
*** Między nami , zauważyliśmy to sami Nie jest już tak, jak było na początku Prawie codziennie zalewam się łzami A Ty zadręczasz się wciąż pytaniami Zastanówmy się więc Czy to ma sens Byśmy byli dalej razem Bo może stać się tak, że nic nie wyjdzie nam Z naszych wspólnych marzeń.
STRACH Kończy się dzień, Ty wtedy mówisz Dobranoc kochanie ! Ogarnia mnie strach i wydaje mi się że to na pożegnanie Że nigdy już nie zobaczę Cię, odchodzisz gdzieś daleko A mi pozostaje wsłuchiwać się tylko w głuche echo Kiedy pomyślę, że mogłabym stracić Cię serce mi pęka Bo dobrze wiem jaka czeka mnie wtedy męka
*** Raz jest z nami dobrze, czasem bywa źle. Co z nami się stanie Bóg jedyny wie ! Ciężkie były chwile, a nawet miesiące Ale w końcu i nad nami Zaświeciło słońce Teraz powinno być dobrze Co złe daleko za nami Bo musimy pamiętać, że nie wolno Żyć wspomnieniami Nie wolno nam wracać do okrutnej przeszłości Bo tym samym można zaszkodzić miłości.
OBAWA Zgubiłam się w tym wszystkim Nie wiem już sama czego chcę Jesteś człowiekiem mi bardzo bliskim lecz boję się, że stracę Cię
KŁAMSTWO Okłamałeś mnie! Nie chciałeś dla mnie źle Ale czy wiesz, że tym samym zraniłeś mnie już nie wierzę Ci w żadne słowo twe, A kiedy powiesz tak, ja odpowiem nie.
KSIĄŻKA Książę kupił w księgarni Księżniczce książeczkę By na dobranoc przeczytać jej bajeczkę Księżniczka bardzo się uradowała Kiedy książeczkę od księcia dostała Przeczytał jej książę Króciutką bajeczkę A księżniczka krzyknęła: Chcę jeszcze, chcę jeszcze ! Tym samym powstało następne przysłowie: "Kto czytać zaczyna to przestać nie może"
*** Tragedia w domu Iksińskich się stała, Żona do męża się nie odzywała Mąż nie odzywał się więc do żony Bo był na nią też obrażony Afera w końcu się skończyła cała Gdy żona z mężem w łóżku smacznie spała
*** Nie mogę dłużej chodzić tą samą drogą Ci sami ludzie, te same twarze Oni mi nie pomogą. Dlaczego w życiu ciężko jest tak Że dzisiaj jesteś, a jutro już Ciebie brak.
*** Chcę jak róża, czerwony kwiat Mieć też tak ostre kolce Patrzeć z daleka na ten świat I rosnąć gdzieś na łące.
Matylda Konecka
LAMPA Lampa na stole przestaje płonąć okno błyszczy ulica nie śpi słyszysz oddech powietrza parujące ciepło dotyka skóry krzyczy w oddali pijana noc pędzi autobus nikt cię nie woła krew jak popiół miłość jak nienawiść. ZACHÓD SŁOŃCA Zajdzie słońce zaleje krwią wodę powietrze ziemię
************** Czarny młot bije w czarną ziemię czarny dół zalany czarną wodą czarna przestrzeń na krawędzi czarnego nieba to kościotrup białej sztuki kroczy przeze mnie gdzieś tam w czarny świat ...
MIŁOŚĆ Kłujesz mnie jak osa Nic więcej
CIEŃ Mój brat nie jest podobny do mnie JA - bardziej porywcza umiem lepiej udawać i dłużej paplać bez sensu Mojemu bratu wiele rzeczy przypomina mielonkę z puszki a ja ufam mu zawsze i nie wiem czemu
"8" Przecież możemy uciec z tego świata pewnie i tak nas wcale nie ma no bo skąd wiadomo że się istnieje skoro nikt człowieka nie dotyka. KAŚKA Zalepiasz ściany swoimi problemami i gapisz się na nie bez sensu kiedy w końcu zrozumiesz że zalepiłaś nawet okna i drzwi ? ...
MORZE Pogrążony w morzu zachłysnąłeś się falą zalewającą Ci usta to się musiało tak skończyć zbyt głośno wołałeś o pomoc (dla R.)
************** Nie można się ciągle cieszyć jak dziecko więc podchodząc do mnie po kolejne słowo czy pocałunki musisz mieć pełną świadomość tego że cię w końcu zabiję że jestem twoją powolną morderczynią która będzie ciebie zabijała przez te wszystkie dni czy lata kiedy będziemy razem mówię ci to wszystko gdyż jest jeszcze przed nami furtka niewypowiedzianych słów przez którą w każdej chwili któreś z nas może się wycofać.
Agnieszka Korolak
PIERWSZE RZECZY MOJEGO ŻYCIA Pierwsze kroki , niezrozumiałe słowa, rodzące się myśli. Pierwszy prawdziwy ból, chwila samotności, przyjaźń, która miała być wieczna. Pierwszy Ty - moja wielka miłość, dla której byłam gotowa spalić się w najświętszym ogniu. Pierwsza rana w moim niewinnym sercu. Pytasz, kto był jej sprawcą ? Moja głupia miłość. I to życie, jednak nie pierwsze...
MAŁŻEŃSTWO Z ROZSĄDKU Wyszłam za niego, bo miał ogród pełen kwiatów. Wyszłam za niego , bo me życie zamienił na chwilę w szczęście. Wyszłam za niego , nie pytając nikogo o zgodę. Wyszłam za niego , w zamian otrzymując ... rozwód.
PRZESZŁOŚĆ Pożółkły kwiaty w wazonie, zestarzał się maleńki portrecik stojący na komodzie Zszarzałe fotografie są już stare Jak miniony czas, ból i radość. Gdzieś na strychu leżą bibeloty, dumne , przepiękne kapelusze Suknie haftowane kaszą pereł ze swoim, szesnastowiecznym wdziękiem cierpliwie czekają na kolejny dzień. W kącie przeszłości długowłosa pani Samotność rozciera na dłoni wonne olejki Powietrze przepełnione jest aromatem Fiołków, siana i wanilii ...
NAKAZAŁ MI ... Nakazał mi żyć - żyłam jesiennym, późnym czasem pełnym kolorowych liści. Nakazał mi kochać - kochałam szalejące kwiaty kasztanów i Jego dziwną nieobecność nazywaną Bogiem. Nakazał zmyć ze mnie życie - posłużył się śmiercią. Nowy czas... Nowe cierpienie... Tylko na sarkofagu pozostały kwiaty przyjaciół, słowa pożegnania i nadzieja. Nadzieja na kolejne ludzkie zmartwychwstanie
KONIEC ŚWIATA I MNIE Nawet kiedy świat dobiegał końca on nie przeprosił za wszystko co się stało Nie tłumaczył się - wymyśliliśmy oboje, że tak będzie lepiej. I nikt nie powiedział: - Dzielnie się trzymałaś ! A rana w moim sercu ciągle bolała ... Idąc dalej samotną drogą gubię się i zarzucam sobie, że tak naprawdę, to nigdy mnie nie było.
TWOJA ŚMIERĆ I GŁUPI TESTAMENT W mrocznych zakamarkach mej pamięci pozostał ostatni list, filiżanka po czarnej kawie i świeżo zużyty przez ciebie zapach francuskich perfum. Pamiętam, jak siedziałeś obok mnie z papierosem w dłoni i szeptałeś mi do ucha: "Nie całuj mnie nigdy więcej, nie chcę żebyś umarła..." A potem zabrałeś ze sobą tamten dzień i zniknąłeś - tak zwyczajnie W naszej komodzie odnalazłam tylko testament, a w nim słowa: "Kochanie, wszystko pozostawiam tobie - list, kawę, perfumy i ... życie, które mnie zabiło.
MIEJSCE PAJĄKA W PRZEMOCY Kochał, ale nie miłością Patrzył, jak perłowe łzy okalały twarz jego żony. Słuchał jak szlocha w kącie ich domu tak beznadziejnie cicho, szeptem... Tylko pająk na srebrnej nici krzyku trzymał się kurczowo. On nie czuł bólu, kochał ten dom i białe ściany, męża i żonę MIŁOŚCIĄ ! Naprawdę !
******** Moja miłość do niego jest jak pusta butelka. po wytrawnym winie. Jest idiotką proszącą o odrobinę powietrza Wiesz, niedawno ją udusiłam
***** Już mnie możesz pocałować Spłonął świat, nie ma miast, pospadały planety. Słońce opuściło niebo. Istniejemy tylko my - zamieszkali na jednej z gwiazd.
|
|