"Gorąco polecam"
-
Maciej Dymarski - cykl
artykułów w LO-zetce
1
- James
Jones, Erich Maria Remarque, Kurt Vonnegut
W kąciku tym spróbuję polecić
książki warte, moim zdaniem, przeczytania, czasem wskazując konkretne
tytuły, a czasem skupiając się raczej na autorze. Kiedyś przekonałem
się do takiej metody kroczenia poprzez literaturę piękną. Jeżeli
podobała mi się jakaś przeczytana pozycja, zabierałem się za wszystko
co było dostępne tego autora w bibliotece miejskiej (względy finansowe
bezlitośnie strzegły moją prywatną biblioteczkę przed nadmiernym
utyciem ). Nie będę się tutaj kusił o jakieś recenzje, skupię się
raczej na swoich odczuciach.
Przede wszystkim gorąco polecam w ogóle czytanie książek.
Nic tak nie rozwija wyobraźni jak dobra książka. Nie jestem
przeciwnikiem kina, ale gotowe, podane na ekranie kinowym lub
telewizyjnym obrazy ograniczają nasze możliwości rozwoju postrzegania
świata. Oglądajmy filmy ( czasem pozwolę sobie jakiś polecić), ale
sięgajmy też po książkę, dajmy szansę naszej wyobraźni tworzyć postacie
i miejsca, przetwarzać zwykłe czarne literki w zdarzenia i emocje. Nie
jesteśmy w tym gorsi od niejednego reżysera.
Często wracam do raz już przeczytanej książki. Tym razem trafiła w moje
ręce pozycja "Długi tydzień w Parkman", którą napisał James
Jones; pisarz bardziej znany z powieści (ekranizowanej ) "Stąd do
wieczności ".
Do małego amerykańskiego miasteczka wraca po odbyciu służby wojskowej
człowiek o aspiracjach literackich. Miłość i literatura to jego dwie
przegrane. Trochę wolnego czasu w ferie i wkroczyłem jeszcze raz w
atmosferę małego Parkman w stanie Illinois. Właśnie skończyłem ją
czytać i nie potrafię powiedzieć, dlaczego mi się podoba - po prostu -
tak jest. Polecam również "Pistolet" oraz zbiór
opowiadań "Niedzielna alergia" . Autor służył w wojsku w czasie drugiej
wojny światowej i w swoich utworach wielokrotnie nawiązuje do tej
tematyki.
Innym moim ulubionym pisarzem jest Erich Maria Remarque - "Na zachodzie
bez zmian" , "Czarny obelisk " , "Łuk triumfalny" czy "Czas życia i
czas śmierci ". Twórczość tego niemieckiego pisarza dotyka I
wojny światowej, czasów dochodzenia do władzy przez Hitlera.
Nastrój jego książek jest przygnębiający i zawsze perypetie
głównego bohatera wyciskają z moich oczu łzy. Ciągle do nich
wracam, żeby jeszcze raz poczuć, że świat wcale nie jest taki kolorowy
jak w MacDonaldzie.
Żeby troszeczkę zmienić nastrój, proponuję Kurta Vonneguta z
jego specyficznym absurdalnym humorem. ("Kocia kołyska", "Śniadanie
mistrzów" , "Rzeźnia numer pięć", "Recydywista", "Trzęsienie
czasu" ) Jego poczucie humoru jest bardzo podobne do postrzegania
świata przez grupę Monthy Pythona (uwielbiam ich - np. taniec z
policzkowaniem rybami ).
Próbka prozy Kurta Vonneguta -
atakuje pies:
Moje oczy zawiadomiły o nim mózg.
Mózg wysłał do podwzgórza sygnał nakazujący mu
wydzielić hormon CRF do krótkiego naczynia łączącego
podwzgórze z przysadką mózgową. Hormon CRF
spowodował, że przysadka mózgowa wstrzyknęła do krwi hormon
ACTH. Moja przysadka mózgowa wytwarzała i przechowywała ACTH
specjalnie na takie okazje. Tymczasem zeppelin był coraz bliżej. Część
ACTH dotarła z krwią do kory mojego nadnercza, która na
wypadek nagłej potrzeby wytwarzała i gromadziła glikokortykoidy. Teraz
wypuściła je do krwiobiegu. Rozeszły się po całym ciele, przetwarzając
glikogen w glikozę. Glikoza stanowiła pożywkę dla mięśni. Miała mi
pomóc walczyć jak żbik lub zmykać jak zając. Zeppelin zaś
był coraz bliżej i bliżej . Nadnercze dało mi również
zastrzyk adrenaliny. Zrobiłem się purpurowy na skutek nagłego skoku
ciśnienia krwi. Pod wpływem adrenaliny serce zabiło mi jak dzwonek
alarmowy i włosy zjeżyły się na głowie. Adrenalina spowodowała
również wydzielenie do krwi substancji zwiększających
krzepliwość, żebym na wypadek zranienia nie tracił życiodajnych
soków. Jak na razie wszystko mieściło się w normach
działania ludzkiej maszynerii. Ale mój organizm zastosował
również środek obronny, który, jak mi
powiedziano, nie miał precedensów w annałach medycyny. Mogło
się tak stać na skutek krótkiego spięcia lub spalenia
bezpiecznika. Faktem jest, że wciągnąłem jądra do jamy brzusznej, tak,
jak samolot wciąga podwozie do kadłuba. I teraz mówią mi, że
tylko zabieg chirurgiczny może je sprowadzić na miejsce.
Jedna dodatkowa uwaga - jeżeli spodoba Wam się książka jakiegoś pisarza
tworzącego w obcym języku, sięgając po jego następną książkę,
sprawdźcie nazwisko tłumacza - czasem tłumacz potrafi schrzanić
najlepszą książkę. Trzymajcie się dobrych tłumaczy.
A tak w ogóle, to zapraszam do biblioteki szkolnej na
półkę pod hasłem:
Gorąco polecam. Udało mi się tam postawić kilka pozycji, o
których może następnym razem.
Przyjemnej lektury !!
Maciej Dymarski
|
|